Grafika to dobra inwestycja
- Szczegóły
- Kategoria: Rynek antykwaryczny
Z inwestycjami warto się śpieszyć!
Grafika jest jedną z nielicznych dziedzin sztuki, która ma przed sobą perspektywę spektakularnych wzrostów - tak przynajmniej twierdzą jej miłośnicy i znawcy.
Zainteresowanie grafiką zaczęło wzrastać zaledwie kilka lat temu. Wciąż nie wiadomo jednak czy poszukiwać jej na aukcjach sztuki, w antykwariatach, czy galeriach. Grafika jest bowiem kojarzona nie tyle ze sztuką, co z książkami, starymi drukami i mapami. I to właśnie mapy obok widoków miast, portretów sławnych osób i scen batalistycznych do niedawna cieszyły się największym powodzeniem.
- Boom na grafikę dokumentacyjną związany był z wchodzeniem do Polski zagranicznych firm, które dekorowały nimi swoje siedziby. Wiele z nich wycofało się jednak z rynku. Podaż grafik jest więc wysoka a ceny coraz niższe - mówi Andrzej Osełko z warszawskiego Antykwariatu Lamus. Według niego jest to jednak dobra okazja do kupna. - Grafiki z pewnością zdrożeją. Wraz z otwarciem granic wzrośnie bowiem poziom świadomości, zrozumienie tego, co dobre i modne. Według Andrzeja Osełko warto kupować nie tylko starą grafikę dokumentacyjną, ale również grafikę artystyczną, która jeszcze niedawno należała do sztuki zapomnianej. - Z inwestycjami należałoby się jednak śpieszyć. Jeszcze niedawno niedoceniana grafika okresu międzywojennego jest coraz chętniej kupowana, jej ceny więc powoli rosną, choć nie są jeszcze wygórowane.
- Grafika ma tę przewagę nad malarstwem, że jest znacznie tańsza, a pod względem artystycznym tak samo wartościowa. Ceny więc wzrosną. Ale jeszcze za niewielkie pieniądze można mieć naprawdę dobrą sztukę - dodaje Andrzej Stroka, artysta malarz i współwłaściciel Galerii Grafiki i Plakatu. Radzi jednak kupować przede wszystkim znanych autorów.
Największym powodzeniem rodzącego się dopiero grona kolekcjonerów cieszą się prace Tadeusza Kulisiewicza, Stanisława Ostoi Chrostowskiego, Józefa Pankiewicza i Jana Piotra Norblina, ale one stanowią rzadkość na rynku. Tak jak odbitki Bruno Schultza, choć w tym wypadku ich ceny są zbliżone do cen rysunków.
Na wartości powoli zyskuje również grafika polskiej awangardy. Warto więc rozejrzeć się za odbitkami Jerzego Hulewicza czy Stanisława Kubickiego, których ceny nie są jeszcze zawrotne.
- W nurcie awangardy chętnie kupowani są formiści - Leon Chwistek i Tytus Czyżewski. Ich prace pasują bowiem do współczesnych wnętrz. Za 1,5 - 2 tys. zł można kupić też sygnowane ołówkiem grafiki Tadeusza Makowskiego, niedrogie bo po około 1 tys. zł są drzeworyty Władysława Skoczylasa. Modny, poprzez swoje nierealne widzenie świata staje się również Konstanty Brandel. Jego prace wyceniane są na razie na 1,5 tys. zł - mówi Andrzej Osełko. - Zainteresowaniem cieszą się również grafiki Jerzego Nowosielskiego. Za 7 - 8 tys. zł można mieć pracę artysty, którego malarstwo jest wyceniane dziesięciokrotnie wyżej - twierdzi Andrzej Stroka - W tej samej cenie są prace Rafała Olbińskiego. Na uwagę zasługują również grafika Leona Tarasewicza, Leszka Rózgi, Krzysztofa Skórczewskiego. Ceny odbitek uznanych już artystów współczesnych wahają się od 500 zł do 2-3 tys. zł. Droższe, po 1,5 do 4,5 tys. zł są grafiki, jednego z najwybitniejszych jej przedstawicieli - Jerzego Gielniaka. Do uznanych grafików należy również Jerzy Panek. Na październikowej aukcji Domu Aukcyjnego Agra-Art jego drzeworyt wystawiony z ceną 500 zł został sprzedany za 3,2 tys. zł.
W Niemczech grafiki ekspresjonistów uzyskują ceny porównywalne do ich obrazów. Podobnie może stać się na polskim rynku po otwarciu granic. Na razie Polacy najwyżej cenią prace graficzne uznanych malarzy zagranicznych. Wprawdzie rekord cenowy należy do Canaletta, którego widok Warszawy sprzedano na aukcji Lamusa w 1998 r. za 36 tys. zł, ale w kolejnych latach najwyższe ceny osiągały prace Salvadore Dalli, Andy Warhola i Henri de Toulouse - Lautreca. Z polskich malarzy zajmujących się grafiką, cenowo dorównuje im tylko Leon Wyczółkowski. - Wysokie ceny na niektórych aukcjach są próbą robienia rynku, ale to też o czymś świadczy - podkreśla Andrzej Osełko.
Rekordy cenowe nie zapewniają jednak dobrej inwestycji - niewielkie jest bowiem prawdopodobieństwo, że za kilka czy kilkanaście lat wartość wysoko wycenianych prac znacząco wzrośnie. Lepiej więc poszukać okazji w antykwariatach i galeriach, gdzie można za kilkaset złotych kupić grafiki przedstawicieli szkoły polskiego drzeworytu: Władysława Skoczylasa czy Stefana Mrożewskiego. Antykwariusze nie mają bowiem wątpliwości, że na grafikę przyjdzie boom.
- Rynek grafiki dopiero się rodzi, kupno ciekawych prac jest z pewnością dobrą inwestycją - twierdzi Andrzej Osełko.
Aby w przyszłości kolekcja miała wartość trzeba jednak pamiętać, że najbardziej poszukiwane są prace sygnowane, choć cenione są również tzw. odbitki autorskie. Natomiast zdecydowanie najmniej atrakcyjne, a więc i najtańsze są odbitki pośmiertne. Wielu twórców grafik, aby nie dopuścić do powielania ich dzieł pośmiertnie, niszczyło nawet matryce. Warto też umieć rozróżniać techniki - monotypie, sucha igła i gipsoryt ze względu na możliwość wykonania niewielkiej ilości odbitek, są znacznie cenniejsze niż seriografie, których nakład może być bardzo duży.
Business Week Polska - Fragmenty artykułu - 2004 r.