Panie i Panowie, do książek!
- Szczegóły
- Kategoria: Rynek antykwaryczny
Niezbyt głęboka, ale przecież odczuwalna bessa na rynku sztuki nie ma wstępu do światka bibliofilów
Jeśli chciało się zobaczyć licytacje wielkie cenami i ułańską fantazją szarżujących klientów, trzeba było pójść na sobotnią XV aukcję książek i grafiki antykwariatu Lamus, firmy szacownej i nadającej ton stołecznemu rynkowi. Istne szaleństwo - tłum taki, że na sali trudno ustawić obie stopy, oferta tysiąca bez mała wspaniałych, a nierzadko przecudnych i arcyrzadkich starych druków, map, rękopisów, grafik, smakowitych książek no i sprzedane ponad cztery piąte oferty. Coraz więcej wskazuje, że im bardziej słabną emocje na rynku sztuki, tym wyraźniej zbieracze i inwestorzy interesują się rarytasami bibliofilskimi.
Oto próbka tylko cudów z oferty Lamusa: "Comune incliti Pólogne regni..." Jana Łaskiego z 1506 roku, rzadkość niebywałą - wszak pierwszy polski druk prawniczy - żwawo podniesiono z ceny wywoławczej 75 tys. zł do 160 tys. Pierwszą drukowaną historię Polski Macieja Miechowity z 1521 roku wylicytowano z 40 do 53 tys. zł, przy jękach zgrozy widowni, że tanio. Superekslibris Ignacego Krasickiego, rzadkość nad rzadkościami, w mig w szwoleżerskiej szarży podniesiono z 8 do 27 tys. zł.
A jeszcze atlasy, jeszcze mapy z majestatyczną "Europą" Cloueta na czele, a jeszcze przecudne książki artystyczne, z oryginalnymi akwafortami Andre Deraina, z akwafortami, litografiami, drzeworytami Pierre'a Bonnarda... Może to znak, że po latach fascynacji starymi drukami w łaski bibliofilów wkrada się także piękna książka współczesna.
Tak, tak, teraz czas na książki, w nich mądrość i piękno, o nie walka porywająca i czysta.W kuluarach aukcji poważni kupujący, znani i z aukcji sztuki, podkreślali, że w trakcie licytacji książek - może z powodu generalnie niższych cen - nie miewają niemiłego uczucia, że walka nie jest do końca fair.
Gazeta Wyborcza - 03.06.2003 r.